Dla mieszkającej na ostatnim piętrze komunalnego budynku Zofii Nasiadki od wielu lat każdy bardziej obfity deszcz oznacza... remont. Ściekająca woda zalewa sufit i ściany jej mieszkania. Przysyłani przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego robotnicy naprawiają sufit przybijając w zalanym miejscu płytę. Byle do następnego razu, dopóki deszcz znów jej nie rozmoczy.
Wieczny rozgardiasz
Pani Zofia od kilku lat wydeptuje ścieżki między mieszkaniem na ul. 1-go Maja 28 a TBS-em. Zgłasza skargi na przeciekający dach, z którego woda leje się na sufit jej mieszkania. Po każdym deszczu tworzy się tam duży pęcherz wypełniony wodą, na ścianach widoczne są żółte zacieki.
- Kilka razy TBS przysłał robotników. Przebili napełniony deszczówką "burchel", załatali dziurę płytą i pomalowali farbą. Ale co z tego, skoro po kolejnym deszczu woda znów zalewa mi mieszkanie! - skarży się Zofia Nasiadka.
Gdy "Kurek" odwiedził poszkodowaną lokatorkę w jej mieszkaniu, zastał tam brygadę robotników łatającą zalane miejsce. Jak przy tego typu pracach bywa, wszędzie panował remontowy rozgardiasz.
- Proszę się dokładnie przyjrzeć, jak żyjemy. Jak u Cyganów!!! - żali się gospodyni domu, pokazując zacieki i rozmiękczone wodą, odpadające kawałki sufitu.
Naprawa - tak, remont - nie
Mieszkaniowe kłopoty państwa Nasiadków znane są dyrektorowi TBS-u, Alfredowi Kryczało.
Przyznaje, że już kilka razy wysłuchiwał próśb emerytki, ale nie jest osobą, do której powinny być one kierowane. W ramach swoich zadań TBS może dokonywać naprawy usterek. Żeby jednak zająć się generalnym remontem budynku potrzebuje zgody właściciela, czyli władz miasta i właścicieli mieszkań. To oni będą ponosić koszty gruntownego odnowienia.
- W ramach umowy z urzędem miejskim mogę przysłać do tego mieszkania robotników, którzy zrobią coś z zalanym fragmentem sufitu. Pani Nasiadka chce natomiast, żebyśmy wyłożyli płytami cały sufit. Z tym powinna najpierw wystąpić do urzędu, a nie do mnie - tłumaczy Alfred Kryczało.
Z "sufitowymi" problemami pani Nasiadka zwróciła się do wydziału gospodarki miejskiej UM. Jego naczelnik Ilona Bańkowska podchodzi jednak sceptycznie do pomysłu remontu całego sufitu w mieszkaniu:
- Takie działanie byłoby niecelowe. To jest usunięcie skutków, a nie przyczyn problemu. Potrzebny jest generalny remont dachu - twierdzi naczelnik.
Sąsiad za granicą
Jednak jego przeprowadzenie jest na razie niemożliwe i nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się zmienić. W pięciolokalowym budynku dwa mieszkania zostały już wykupione przez najemców. W tej sytuacji wszelkie prace remontowe dotyczące całego budynku mogą być podjęte wyłącznie za zgodą wszystkich właścicieli. Problem w tym, że jeden z nich przebywa za granicą i nie można się z nim porozumieć.
Co dalej?
Padający ostatnio deszcz, choć obfity, nie zdołał rozmoczyć nowej płyty. Za to tuż przed tzw. "długim weekendem" nastąpiła awaria prądu i pani Zofia przez cztery dni nie miała światła w mieszkaniu. Po wolnych dniach zgłosiła to w TBS-ie, usterkę obiecano naprawić.
- Ciekawa jestem, co zepsuje się następne. Jestem emerytką, ledwie wystarcza mi pieniędzy na opłaty i nie stać mnie na dodatkowe naprawy z własnej kieszeni. Czy to znaczy jednak, że nie zasługuję na życie w normalnych warunkach? - pyta rozżalona emerytka.
Katarzyna Mikulak
2003.08.27