Jan Szmalc z Nowych Kiejkut od przeszło ośmiu lat nie ma żadnego zameldowania. Zajmuje małe, zapuszczone mieszkanie wynajmowane przez szwagra. Nie ma tu ani ogrzewania, ani prądu. Teraz, kiedy panują mrozy, temperatura wewnątrz sięga zaledwie kilku stopni powyżej zera. - Zwierzęta mają lepiej niż on – mówi sołtys Nowych Kiejkut Edward Woźniak.

Zepchnięty poza nawias

POKRĘCONE ŻYCIE

Jan Szmalc z Nowych Kiejkut na pewno sam w dużej mierze przyczynił się do tego, w jakim położeniu dziś się znajduje. Nadużywanie alkoholu i znęcanie się nad rodziną spowodowały, że przez jakiś czas siedział nawet w więzieniu. Dziś żyje jednak w warunkach urągających ludzkiej godności i potrzebuje pomocy. Dawniej jednak jego życie biegło zwykłym torem, nie różniąc się od kolei losu innych mieszkańców wsi naszego powiatu. Urodził się w 1945 roku w Sasku Małym. W latach 60. sprowadził się do Nowych Kiejkut, gdzie rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. Potem zdobył zawód elektryka i się ożenił. Pracował m. in. w Szczytnie jako konserwator i instalator. Na początku lat 90. upadło przedsiębiorstwo Mazur Tourist, w którym był zatrudniony. Wtedy na dobre zaczęły się jego problemy z alkoholem. Pracował dorywczo, a do tego, co zresztą sam przyznaje, mocno dawał się we znaki swoim najbliższym – żonie oraz pięciorgu dzieciom, które dziś nie utrzymują z nim żadnego kontaktu. Na jakiś czas powędrował nawet za kratki za znęcanie się nad rodziną.

JA DLA NICH NIE ISTNIEJĘ

W 2000 roku rozwiodła się z nim żona. Sąd przyznał mu wtedy jeden z pokoi w zajmowanym dotychczas mieszkaniu. Rok później został z niego eksmitowany, miał nadzór kuratora. Na początku września, na wniosek byłej żony, wymeldowano go z lokalu. Po powrocie z więzienia pomieszkiwał trochę u siostry, ale panowała tam ciasnota, więc musiał szukać sobie innego lokum. W końcu przygarnął go szwagier, który wyjechał w poszukiwaniu pracy, pozostawiając mu do dyspozycji mieszkanie należące formalnie do Skarbu Państwa. Jan Szmalc, nie mając żadnego zameldowania, znalazł się właściwie poza nawiasem społeczeństwa.

- Gdzie nie pójdę, tam najpierw pytają o zameldowanie. Nie ma mnie nawet na liście wyborców – żali się. Jego sytuacją zainteresował się sołtys Nowych Kiejkut, Edward Woźniak, który podczas ostatniej sesji Rady Gminy w Dźwierzutach przedstawił ją wójtowi i radnym.

- Nie ma w naszej wsi drugiej osoby, która byłaby w tak trudnym położeniu – twierdzi sołtys. Jan Szmalc utrzymuje się z dorywczej pracy. Dzięki niej ma pieniądze na żywność, może też liczyć na wsparcie swojej siostry. Nie ma jednak ani emerytury, ani żadnego zasiłku z opieki społecznej. O pomoc zresztą nawet się nie ubiegał.

- Jak ja pójdę do władzy, skoro tak naprawdę to dla niej nie istnieję – uzasadnia swoją niechęć do starania się o jakiekolwiek wsparcie. Najgorzej jest teraz, zimą. W zajmowanym przez niego lokalu nie ma prądu, ani ogrzewania. Wewnątrz temperatura tylko nieznacznie przekracza zero stopni. Woda jest, ale i tak zamarzła.

- O zwierzęta lepiej się u nas dba niż o człowieka – nie kryje goryczy Jan Szmalc. Najbardziej zależy mu na tym, żeby mieć jakiś pewny dach nad głową i w miarę godziwe warunki. Podobnego zdania jest sołtys Nowych Kiejkut.

- Nie wiem jak to możliwe, żeby w XXI wieku żył człowiek będący tak dobrą sprawę pozbawiony wszelkich praw obywatelskich – mówi.

ŻYCIE BEZ MELDUNKU

W Urzędzie Gminy Dźwierzuty dowiedzieliśmy się, że Jan Szmalc został wymeldowany z mieszkania, które zajmował wraz z żoną na podstawie decyzji administracyjnej.

- Właściciel lokalu ma takie prawo, jeżeli osoba nie przebywa w nim przez co najmniej trzy miesiące. Wtedy składa stosowny wniosek do wójta, po czym przeprowadzane jest postępowanie – tłumaczy Aneta Dudzińska-Więcek z UG w Dźwierzutach. Jak mówi, na terenie gminy jest kilka osób nieposiadających zameldowania. Z czym się to wiąże?

- Przede wszystkim trudno nam taką osobę znaleźć, bo nie wiemy, gdzie przebywa – mówi urzędniczka. Zapewnia jednak, że nie ma problemu jeśli chodzi o wyrobienie dowodu osobistego czy udział w wyborach. Brak meldunku nie stanowi także przeszkody w ubieganiu się o pomoc społeczną.

- Świadczeń udziela się również w miejscach pobytu. Należy je wskazać, a wtedy pracownicy GOPS będą mogli przeprowadzić wywiad środowiskowy i zorientować się w sytuacji tego pana – mówi kierownik dźwierzuckiego GOPS Urszula Stryjewska.

PATOWA SYTUACJA

Chęć pomocy mieszkańcowi deklaruje wójt Dźwierzut Tadeusz Frączek, choć nie kryje, że na razie możliwości ma ograniczone.

- Problem jest skomplikowany. Aby gdziekolwiek zameldować tego pana, trzeba dać mu lokal, a my go nie mamy. Sytuacja jest patowa – przyznaje wójt. Deklaruje jednak, że wraz z kierownikiem Gospodarstwa Pomocniczego Leszkiem Decem odwiedzi mieszkańca Nowych Kiejkut, by na miejscu rozeznać się w jego sytuacji.

- Jest przecież człowiekiem, niezależnie od piwa, które sobie sam nawarzył. Pies musi mieć kawałek budy na zimę, a co dopiero człowiek – mówi Tadeusz Frączek. Sprawdziliśmy też, czy Jan Szmalc mógłby być zameldowany w zajmowanym obecnie mieszkaniu. Należy ono jednak do Skarbu Państwa, a szwagier pana Jana ma na nie umowę najmu do 2011 roku.

- Nie ma możliwości zameldowania tam osoby obcej dla wynajmującego. Można to zrobić tylko w przypadku najbliższej rodziny, czyli współmałżonka albo dzieci – informuje naczelnik Wydziału Geodezji szczycieńskiego starostwa, Arkadiusz Popiało.

Ewa Kułakowska/ fot. A. Olszewski