Już po raz dziesiąty Aeroklub Krainy Tysiąca Jezior zorganizował piknik lotniczy. Tym razem odbywał się on jednocześnie na lotnisku w Wilamowie i na lądowisku w okolicach jeziora Niegocin w Giżycku. Na gości czekało wiele atrakcji. Można było nie tylko podziwiać popisy najlepszych pilotów, ale również porozmawiać z nimi, gdy już wylądowali.

Żelazny popis

W sobotę główne imprezy odbywały się na lotnisku Wilamowo pod Kętrzynem. Ma ono długą i ciekawą historię. Powstało w roku 1935 i służyło jako zaplecze dla kwatery głównej Adolfa Hitlera usytuowanej w Gierłoży.

OD AN-2 DO CURTISSA

Niemal każdy przybywający gość swą wycieczkę zaczynał od zwiedzenia parku maszynowego. Statyczna wystawa sprzętu przybyłego na zlot cieszyła się dużym zainteresowaniem, tym bardziej, że podczas zwiedzania można było zamienić parę zdań z pilotami. Serwowali oni każdemu zwiedzającemu sporo informacji technicznych oraz historię danego egzemplarza. W parku maszynowym zobaczyć można było wiele ciekawych konstrukcji. Oprócz powszechnie znanych samolotów, takich jak PZL Wilga, Cessna czy An-2 znalazły się tu prawdziwe perełki. Zaliczyć do nich można bardzo popularny samolot w czasie I wojny światowej Curtiss Jenny. Co prawda pokazywane na zlocie egzemplarze były replikami, ale dokładność, z jaką zostały wykonane wielu wprawiały w niemały zachwyt. Równie dostojnie jak na ziemi prezentowały się one w powietrzu w czasie symulowanych walk. Ciekawym modelem był ukraiński samolot amfibia A-24 Aeroprakt. Poza tym można było zobaczyć słynnego Miga-21 czy też polski śmigłowiec wielozadaniowy Mi-2.

ZNANI GOŚCIE

Zlot odwiedzili także znakomici goście. Doskonały pokaz akrobacji zaprezentował wnuk słynnego radzieckiego konstruktora samolotów Jak Aleksandra Jakowlewa. Za sterami swojego szybowca zasiadł wielokrotny mistrz świata Jerzy Makuła. Czego innego natomiast oczekiwano po wizycie generała Mirosława Hermaszewskiego. Wielu gości liczyło na garść ciekawostek naszego jedynego kosmonauty, ten jednak był zajęty głównie promocją swojej książki. Choć możliwość otrzymania autografu skusiła wiele osób do zakupu, dało się jednak słyszeć, że 40 złotych (tyle bowiem kosztowała książka) to zbyt wygórowana cena.

POKAZY

Punktem kulminacyjnym festynu były dwa bloki pokazów lotniczych. Podczas pierwszego z nich swoje umiejętności zaprezentowali spadochroniarze oraz mniej znani piloci akrobacyjni. Drugi z nich rozpoczął się również od skoków spadochronowych, jednak jego dalszy ciąg był już istną ucztą dla fascynatów lotnictwa. Oprócz wspomnianego wcześniej Jerzego Makuły zaprezentował się tandem litewskich pilotów latających na Jakach-52. Fantastycznie wykonywali liczne lotnicze ewolucje. W zachwyt wprawiły jednak wszystkich wyczyny najlepszej polskiej grupy akrobacyjnej Żelazny. Ich charakterystyczne czerwone samoloty są rozpoznawane w wielu krajach na całym świecie. Zespół swój pokaz rozpoczął od demonstracji lotu w szyku. Momentami wydawało się, że samoloty dotykają się skrzydłami. Potem grupa zaprezentowała liczne beczki, korkociągi i pętle. W pewnym momencie piloci rozdzielili się, tak kierując swoimi maszynami, aby te za pomocą wytwornic dymu podwieszonych pod kadłubami „narysowały” na niebie serce przebite strzałą Amora. Pokaz zakończył się zespołowym wykonaniem wielu trudnych akrobacji lotniczych. W tłumie gapiów dało się słyszeć na przemian oklaski i głosy podziwu. Czerwone Extry i ZIN-y grupy Żelazny na pewno jeszcze długo pozostaną w pamięci tych, którzy widzieli ich pokaz.

WOKÓŁ ZLOTU

Dużym zainteresowaniem, mimo wysokiej ceny, cieszyły się loty widokowe. Można było wznieść się w przestworza będąc pasażerem An-2 lub Wilgi. Również sympatycy modelarstwa znaleźli coś dla siebie. Marek Szufa zaprezentował swoje modele sterowane (tzw. klasa gigant) za pomocą radia. Największe emocje wzbudził Supermarine Spitfire, model słynnego samolotu myśliwskiego z drugiej wojny światowej. Poza tym na terenie lotniska miał miejsce zlot pojazdów militarnych. Były to głównie maszyny z powojennej historii wojskowości. Można było obejrzeć licznie przybyłe GAZ-y i UAZ-y jak również przejechać się amfibią. Zlot odwiedziło bardzo dużo zwiedzających. Pozostaje mieć nadzieję, że i kolejne edycje tego coraz bardziej znanego w kraju festynu będzie można zaliczyć do udanych.

Łukasz Łogmin/fot. Ł. Łogmin