Dwa tygodnie temu w pożarze domku letniskowego w Pasymiu zginęło małżeństwo spod Warszawy. Strażacy nie mają wątpliwości, że gdyby w budynku znajdowała się sprawna czujka dymu i czadu, tej tragedii można by było uniknąć. O tym, dlaczego warto wyposażyć się w te proste i niedrogie urządzenia ratujące życie, rozmawiamy ze st. kpt. Łukaszem Wróblewskim , oficerem prasowym Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie.

- Dwa tygodnie temu w pożarze domku letniskowego w Pasymiu zginęło małżeństwo spod Warszawy. Czy to był impuls do zainicjowania akcji mającej na celu zachęcenie mieszkańców oraz letników do montażu czujek dymu i czadu?

Zabierz czujkę na wczasy
Zastępca komendanta powiatowego PSP w Szczytnie mł. bryg. Łukasz Godlewski (z lewej) i oficer prasowy KP PSP w Szczytnie st. kpt. Łukasz Wróblewski zachęcają wszystkich – zarówno stałych mieszkańców, jak i letników, aby wyposażyli się w czujki dymu i czadu

- Nie wiemy do końca, czy w przypadku tego pożaru w domku była czujka, choć nie natrafiliśmy na przypominający ją przedmiot. Gdyby jednak takie urządzenie się tam znajdowało i, co należy podkreślić, było sprawne, to najprawdopodobniej tej tragedii dałoby się uniknąć. Mając na uwadze zbliżający się sezon wakacyjny podjęliśmy działania w kierunku zwiększenia świadomości mieszkańców i letników wypoczywających na terenie naszego powiatu w zakresie bezpieczeństwa. Chcemy dotrzeć do jak największej grupy osób i zachęcić je do zaopatrzenia się w czujki. Te proste urządzenia kosztują niewiele, bo w granicach 80-150 złotych. To wydatek niewspółmierny do tego, z czym mamy do czynienia w przypadku pożaru, którego skutki materialne i zdrowotne mogą być nieodwracalne.

- Sezon letni nie sprzyja chyba myśleniu o bezpieczeństwie.

- Rzeczywiście, na co dzień każdy z nas ma wiele spraw na głowie, więc gdy wybieramy się na urlop, to nie myślimy o takich z pozoru drobiazgach, tylko chcemy odpocząć. Pamiętajmy jednak, że do pożarów często dochodzi w domkach letniskowych, które w wielu przypadkach są wykończone materiałami łatwopalnymi, zwykle drewnem. W takich warunkach ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko. Jeśli do pożaru dochodzi w nocy, to wtedy mamy zdecydowanie mniejszą czujność. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Pasymiu. Kiedy zaobserwowano pożar, był on już na tyle rozwinięty, że mieszkańcy nie mieli szans na wydostanie się z domku przez klatkę schodową, bo ogień odciął im drogę ucieczki. Czujka najprawdopodobniej zaalarmowałby ich o zagrożeniu znacznie wcześniej, dając czas na bezpieczną ewakuację.

- Czy samo posiadanie czujki chroni nas w 100% przez nieszczęściem?

- Nie. Należy jeszcze zadbać o to, aby była ona sprawna. Jeśli urządzenie takie nie jest podłączone do prądu, tylko działa na baterie, to powinniśmy je regularnie wymieniać, najlepiej profilaktycznie raz w roku. Prawidłowo działająca czujka powinna w określonym odstępie czasu, np. co minutę, dawać nam sygnał, najczęściej zielonym światełkiem, że pozostaje w gotowości. Jeśli tak się nie dzieje, a po naciśnięciu przycisku „test” urządzenie nie wydaje żadnego dźwięku, to najprawdopodobniej znak, że trzeba wymienić baterie. Każda czujka, zgodnie z zaleceniem producenta, ma określony termin działania, najczęściej 10 lat. Po upływie tego czasu należy się zaopatrzyć w nową. Istotne znaczenia ma również prawidłowe rozmieszczenie czujek. W przypadku domków letniskowych, jak również pozostałych obiektów mieszkalnych, dobrze jest montować je w korytarzach czy nad schodami. Jeżeli korzystamy z piecyka gazowego, należałoby w tym pomieszczeniu również zamontować czujkę tlenku węgla (tj. łazienka czy kuchnia).

- Jak wiele gospodarstw w Polsce jest wyposażonych w czujki?

- Z ogólnopolskich badań przeprowadzonych dwa lata temu wynika, że zaledwie 4%. Na Zachodzie sytuacja wygląda lepiej, bo tam jeśli ktoś chce się ubezpieczyć na wypadek pożaru, to musi mieć w domu urządzenie wykrywcze. U nas jeszcze takich regulacji nie ma. Obserwujemy, że ludzie inwestują wiele w kosztowne systemy alarmowe i ochronę swoich nieruchomości, a zapominają o tak prostych i niedrogich urządzeniach jak czujki.

- Rozpoczęta przez was właśnie akcja „Zabierz czujkę na wczasy. Spraw, aby to nie były Twoje ostatnie wakacje” ma zachęcić stałych mieszkańców i letników do zaopatrzenia się w czujki. Jak będzie ona wyglądała?

- Jesteśmy w kontakcie z gminami z Zarządem Powiatowym Związku Ochotniczych Straży Pożarnych oraz starostą szczycieńskim. Przygotowaliśmy plakaty i ulotki, które chcemy rozkolportować wśród mieszkańców osiedli domków letniskowych, ale również stałych mieszkańców. W akcji tej wspierać nas będą druhowie z Ochotniczych Straży Pożarnych.

Rozmawiała:

Ewa Kułakowska