Na kiepski stan dróg i niedostateczne ich oznakowanie zwracali uwagę wielbarscy radni i sołtysi podczas ostatniej sesji Rady Gminy.

Rozjeżdżone drogi

Postawić znak

Radny Edmund Deptuła postulował, by w okolicach Zieleńca postawić znak drogowy ostrzegający kierowców przed możliwością napotkania na drodze zwierząt prowadzonych na pastwiska. Zgodnie z przepisami rolnicy nie powinni prowadzić więcej niż dwie sztuki bydła. Tymczasem są tacy, co mają po 20 sztuk, a pastwiska oddalone są od ich domostw nawet o dwa kilometry. Rolnicy musieliby zatem pokonywać po 20 km przy wyprowadzania bydła i tyle samo przy jego przyprowadzaniu. Przepisów zatem nikt nie respektuje, a więc warto - co sugerował radny - dostosować je do życia. Radny podkreślał, że znaki takie znajdują się na trasie Wielbark - Rozogi, ale tylko na terenie gminy Rozogi, np. w Łuce i Księżym Lasku.

- Na odcinku drogi powiatowej przebiegającej przez naszą gminę znaku nie możemy się doprosić - żalił się w imieniu rolników radny Deptuła.

Niezwłocznie nadać bieg sprawie obiecał wójt Grzegorz Zapadka. Przyznał, że otrzymał już wcześniej podobne sygnały od mieszkańców gminy.

- Myślę, że od strony formalnej nic nie będzie stało na przeszkodzie - dał zebranym nadzieję na pozytywne rozwiązanie postulatu.

Niebezpieczne krzaki

Również radny Deptuła domagał się wycięcia krzaków porastających okolice ostrego zakrętu w Zieleńcu Małym. Już doszło w tym miejscu do kilku kolizji. Radny Adam Jarząbek, leśniczy, żalił się się, że mimo wcześniejszych postulatów nie odkrzaczono dwóch niebezpiecznych zakrętów na trasie Baranowo - Przeździęk Wielki. Ekipa służb powiatowych, owszem, odkrzaczyła teren ale nie tam, gdzie to było niezbędne. Do tego rozpaliła ognisko o mało nie doprowadzając do tragedii. Na szczęście pożar udało się w porę ugasić.

Piwnice bez świetlicy

Oprócz uwag radny Jarząbek przekazał też wójtowi ciepłe słowa. Dziękował mu w imieniu mieszkańców Baranowa za spełnienie prośby i przekazanie dla ich świetlicy stołu pingpongowego.

- Jest, co prawda, używany ale i tak bardzo nas cieszy - mówił radny.

Zazdrosnym okiem na Baranowo patrzą Piwnice. Ich sołtys Zbigniew Antoń ubolewał, że we wsi nie ma świetlicy. Mógłby się na nią nadawać obiekt po nieczynnej już zlewni mleka. Od dyrekcji mleczarni dowiedział się, że ta zamierza go sprzedać.

- Słyszałem, że chcą za niego 10 tys. zł, ale w Przeździęku podobny budynek poszedł tylko za 6 tys. zł. Może by tak zakup zlewni uwzględnić w budżecie gminy - sugerował sołtys Piwnic.

Pomysł nie przypadł do gustu wójtowi.

- Nie ma na to w budżecie środków. Musimy trzymać się priorytetów, a nie rozdrabniać na mniejsze rzeczy - odpowiadał wójt mając na myśli planowaną w przyszłym roku budowę wodociągu do Piwnic. - Jeśli załatwimy wodociąg będziemy myśleli o świetlicy. Na razie proponuję ciszę nad tym tematem.

- Zablokujmy w takim razie mleczarni możliwość sprzedania zlewni - nie ustępował sołtys.

- Nie jesteśmy na tyle władni - rozkładał ręce wójt.

Zadaszyć przystanki

W trosce o zdrowie dzieci dojeżdżających do szkół radni Deptuła i Antoni Szyszka wnioskowali o postawienie zadaszonych przystanków autobusowych w Lesinach Małych i Głuchu.

Od wójta dowiedzieli się, że niedawno rozpoczęto budowę przystanku w Stachach. W następnej kolejności będą Lesiny Małe, Głuch i Jesionowiec. Mieszkańcy tej ostatniej wsi do niedawna mogli korzystać z PKP.

- Teraz ani kolei, ani przystanku już nie ma - informował wójt obiecując, że czynione będą starania, by przystanki w wymienionych miejscowościach powstały jeszcze w tym roku.

Poprawić drogi

Wiceprzewodniczący rady Antoni Szyszka alarmował, że ze względu na fatalny stan dróg niektóre wioski omija wóz odbierający śmieci. O kiepskich nawierzchniach w Nowojowcu i Jesionowcu mówili ich sołtysi Zbigniew Kostrzewa i Mariola Jabłońska.

- Wy sami psujecie wiele tych dróg - nie bawił się w dyplomację wójt Zapadka. Przypomniał, że w ubr. na poprawę stanu gminnych dróg poszły spore nakłady finansowe. - A w marcu rolnicy przy pierwszych roztopach w południe rozwozili obornik ciężkimi ciągnikami. Drogi zostały zniszczone i teraz trzeba wydać dwa razy tyle, co rok temu, by je naprawić.

Na pogarszający się stan nawierzchni ma też wpływ prowadzenie po nich bydła.

Innego zdania byli sołtysi sugerując, że najbardziej drogi niszczy leśny transport.

- Przewoźnicy dłużycy płacą bardzo wysokie podatki, kilkunastokrotnie wyższe niż rolnicy i mają prawo do korzystania z dróg. To, że są one liche, nie jest ich winą. My możemy tylko naciskać na nich, żeby w miarę możliwości nie niszczyli tak bardzo - zdecydowanie bardziej wyrozumiały dla przewoźników niż rolników okazał się wójt Zapadka.

(olan)

2003.05.07