Już tylko cztery dni dzielą pasymian od udziału w referendum - pierwszym w tej gminie od czasu istnienia samorządów lokalnych. W niedzielę 7 grudnia mieszkańcy zadecydują, czy odpowiadają im roczne rządy obecnej burmistrz Lucyny Kobylińskiej, czy też nie.

Pasym przed godziną 0

Długa lista zarzutów

Inicjatywa referendalna zrodziła się blisko dwa miesiące temu, gdy spora grupa mieszkańców gminy, wśród których znaleźli się też niektórzy pasymscy radni uznali, że "tak dalej być nie może".

W swym apelu do mieszkańców grupa inicjatywna tak argumentuje powody ogłoszenia referendum: "Niewłaściwe decyzje oraz niekompetencja obecnej burmistrz Lucyny Kobylińskiej powodują regres naszej gminy oraz pogorszenie warunków życia mieszkańców".

Oponenci zarzucają szefowej pasymskiego samorządu szastanie publicznymi finansami, stworzenie Urzędu nieprzyjaznego dla petentów, utrudnianie rozwoju turystyki i prowadzenia działalności gospodarczej, podejmowanie decyzji krzywdzących mieszkańców, brak działań w kierunku poprawy bezpieczeństwa publicznego, rządy autorytarne i prowadzenie rozgrywek personalnych i niewłaściwą politykę kadrową.

Każdy z tych ogólnych zarzutów ma swoje uzasadnienie. Według inicjatorów referendum np. rozgrywki personalne przekładają się na zwolnienie z pracy, przez burmistrz Kobylińską, sporej liczby osób, a zatrudnienie innych i to spoza terenu gminy.

Sarkastycznie, w kolejnej ulotce do wyborców, inicjatorzy referendum piszą, że burmistrz "zwalcza bezrobocie w naszej Gminie poprzez zatrudnienie żony wójta sąsiedniej gminy i urzędników ze Szczytna i Biskupca". Jako dowód braku dbałości o bezpieczeństwo publiczne wskazują wypowiedzenie umowy dzierżawy posterunkowi policji, co może skutkować jego likwidacją i przeniesieniem na teren Jedwabna. Do decyzji krzywdzących mieszkańców zaliczone zostały przygotowane przez burmistrz Kobylińską i podległych jej urzędników projekty uchwał dotyczące podwyżek czynszów, opłat za wodę itp. Jednocześnie, jak informują mieszkańców inicjatorzy referendum, burmistrz nie oszczędzała na podwyżkach płac - dla siebie i zaufanych pracowników.

- Jeśli macie dość traktowania gminy jak prywatnego folwarku, oddajcie w referendum głos na TAK - apeluje grupa inicjatywna ds. referendum do mieszkańców gminy.

Aktywny udział w pracach grupy inicjatywnej miał były burmistrz Pasymia Wiesław Nosowicz. Nie ukrywa, że w przypadku korzystnego dla tej grupy rozstrzygnięcia referendum będzie starał się o odzyskanie utraconego rok temu stanowiska.

Samoobrona burmistrz Kobylińskiej

W prezentowanym podczas spotkań z mieszkańcami wystąpieniu burmistrz polemizowała z przeciwnikami.

- Minął rok mojej kadencji. Chciałam go spokojnie i rzetelnie podsumować, jednak w obecnej sytuacji muszę odnieść się do stawianych mi zarzutów - uzasadniała treści składanych informacji.

Według niej, najważniejsze dla gminy są finanse, a tych stan - jest, a dokładniej był - opłakany. Burmistrz wyliczyła, że na koniec ubiegłego roku gmina była zadłużona na 5 560 338 zł przy dochodach ledwo przekraczających 7 mln.

- Zadłużenie wynosiło więc 79,5% budżetu, ale do końca tego roku zmaleje do 68%, bo tyle udało się spłacić - twierdzi Lucyna Kobylińska do swych zasług doliczając pozytywnie zakończone negocjacje z jednym z banków o obniżenie oprocentowania oraz pozyskanie środków z zewnątrz na budowę sali gimnastycznej. Burmistrz podkreśla jednocześnie, że w ostatnich dwóch latach swoich rządów jej poprzednik nie uzyskał dla gminy ani jednej dodatkowej złotówki.

Do swych osiągnięć zalicza też burmistrz Kobylińska przełamanie marazmu w pracy Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ów marazm został zlikwidowany poprzez dofinansowanie zakupu 4 komputerów osobom niepełnosprawnym, pozyskanie kserokopiarki dla tej instytucji oraz nieznaczne zwiększenie jej budżetu.

Burmistrz przyznaje, że zwolniła z pracy cztery osoby, co - jej zdaniem było konieczne z przyczyn restrukturyzacji zatrudnienia. Stwierdza także, że dała pracę trzem osobom spoza gminy, ale tylko dlatego, że nie było chętnych wśród pasymian.

- Poza tym, czy nasi mieszkańcy, pracujący w Szczytnie czy Olsztynie, powinni zostać zwolnieni? Przecież w tych miejscowościach też są bezrobotni - pyta retorycznie burmistrz Kobylińska.

Wskazuje na różnice między wynagrodzeniem pobieranym przez nią (62 103 08 za 10 miesięcy br.) a poprzednikiem (75 286 16 zł w analogicznym okresie ubr.). Nie do końca to wyliczenie stanowi odparcie dla zarzutu grupy inicjatywnej, która kwestionuje nie tyle wysokość zarobków co fakt, że w ciągu roku zostały one podwyższone (przy mizernej kondycji finansowej gminy). Podobnie inne jest odniesienie w przypadku zarzutów, mówiących o zarobkach najbliższych współpracowników: sekretarza i skarbnika gminy.

- Nic się nie dzieje? Nic nie zrobiono? Zapewne nie tyle, ile by się chciało - podsumowuje burmistrz. - Ale pomimo wielkich braków finansowych udało nam się przy pomocy sponsorów, sołtysów i mieszkańców wykonać trochę prac poprawiających warunki życia w naszej gminie - wyjaśnia Lucyna Kobylińska wskazując przykładowe działania, takie jak m.in. wymiana zniszczonych krawężników czy pozyskanie 100 ton kruszywa na utwardzanie dróg gminnych.

Ocenią mieszkańcy

Jak zwykle w przypadku konfliktów bywa, każda ze stron przedstawia swoje racje i to te tylko, które mogą świadczyć in plus głoszonym racjom. To jednak mieszkańcy Pasymia i całej gminy ocenią kto ma rację. I swą ocenę wyrażą bądź to uczestnicząc w referendum, bądź też nie.

Aby było ono ważne, do urn musi pójść co najmniej 30% wyborców, czyli w przypadku gminy Pasym około 1300 mieszkańców. Jeśli co najmniej połowa z tych 30% wyborców opowie się za odwołaniem burmistrz Kobylińskiej, referendum będzie nie tylko ważne, ale i skuteczne.

Jak dotychczas, w historii samorządów, w bardzo niewielu gminach i miastach taki właśnie wynik, satysfakcjonujący stronę przeciwną władzy, osiągnięto. W powiecie szczycieńskim referenda, dotyczące odwołania całej rady gminy, a wraz z nią i wójta czy burmistrza, odbywały się w Świętajnie i Szczytnie. Były bezskuteczne, bo do urn nie poszła wymaga liczba wyborców.

Obecnie, gdy burmistrz czy wójt wyłaniany jest w wyborach bezpośrednich, mieszkańcy mogą decydować w odrębnych referendach o tym, czy chcą danego wójta lub burmistrza zachować lub odwołać, lub też - czy podoba im się (bądź nie) działalność rady gminy.

Burmistrz Lucyna Kobylińska będzie dopiero drugim w Polsce szefem samorządu, którego chce się pozbyć część mieszkańców. W pierwszym referendum, które w ubiegłą niedzielę odbyło się w Bogatyni (dolnośląskie), do urn poszło zaledwie 15% wyborców. Po referendum pasymskim (7 grudnia), odbędzie się następne, już w styczniu - w Nowej Brzeźnicy (łódzkie). Jak wynika z informacji, podawanych przez Krajowe Biuro Wyborcze - w niedługim czasie w całym kraju spora liczba samorządów będzie terenem walki referendalnej.

Halina Bielawska

2003.12.03