Na dzień przed zapowiadaną przez komornika eksmisją rodzina Moskalików wyprowadziła się z domu w Nartach. Zgodziła się ostatecznie przyjąć propozycję wójta, który wskazał im trzypokojowe mieszkanie komunalne w Jedwabnie.

Moskalikowie oddali klucze

Mieszkająca w Niemczech Agnes Trawny, po kilkuletniej batalii odzyskała klucze do domu w Nartach. Zamieszkująca go rodzina Moskalików przez długi czas nie chciała, mimo wyroku sądowego, opuścić mieszkania, domagając się w zamian innego, o odpowiednim standardzie. Te, które proponował im wojewoda, a ostatnio wójt Jedwabna, ich nie satysfakcjonowały. Były zbyt odległe od Nart lub w bardzo złym stanie. Jeszcze na kilka dni przed zapowiadaną przez komornika eksmisją (16 września) Moskalikowie zapewniali, że nie opuszczą dobrowolnie domu. Do dramatycznego rozwiązania jednak nie doszło. Dzień przed wyznaczonym terminem wyprowadzili się do trzypokojowego mieszkania w Jedwabnie, tego samego, które kilka miesięcy temu zaproponował im wójt. Wówczas rodzina zdecydowanie odrzuciła ofertę.

- Tam jest wszystko do remontu, leje się woda po ścianach – opowiadał o swoich pierwszych wrażeniach nestorka rodu Jadwiga Moskalik.

Wójt Otulakowski zapewnia jednak, że nic lepszego w zasobach gmina nie posiada. Obiecał jednak, że wyremontuje jeden lub dwa pokoje.

- Już mi wszystko jedno. Wiem, że muszę stąd iść i koniec – mówiła tuż przed przeprowadzką zrezygnowana pani Jadwiga.

To jednak nie koniec sprawy. Mecenas Trawny Andrzej Jemielita zapowiada, że Moskalikowie będą musieli jeszcze pokryć koszty wszczętego postępowania komorniczego. Z kolei Moskalikowie postanowili wytoczyć proces Lasom Państwowym, które wynajmowały im służbowe mieszkanie, będące własnością, jak się okazało, Trawny.

- Rodzina domaga się od Lasów Państwowych mieszkania zastępczego, bo umowa najmu jeszcze nie wygasła - tłumaczy mecenas Jerzy Erlik. Rozprawa ma się odbyć 1 października br.

Moskalikowie mieszkali w domu w Nartach pod Szczytnem od połowy lat 70. wraz z rodziną Głowackich. Tam zameldowało ich nadleśnictwo. Tak było do czasu, aż Agnes Trawny, spadkobierczyni dawnych właścicieli, rozpoczęła starania o zwrot majątku. W 2005 roku przed Sądem Najwyższym go odzyskała. Sąsiedzi Moskalików - Głowaccy skorzystali pół roku temu z propozycji wojewody i przeprowadzili się do mieszkania w Kamionku.

(o)

DO TEGO NIE POWINNO DOJŚĆ

Rozmowa z wojewodą warmińsko-mazurskim Marianem Podziewskim

- Dwie polskie rodziny z Nart musiały opuścić dom, w którym mieszkały od ponad 30 lat i oddać go spadkobierczyni dawnych właścicieli, dziś mieszkającej w Niemczech. Czy nie odczuwa Pan z tego powodu dyskomfortu?

- Uważam, że do takiej sytuacji nie powinno dojść. Przyczyn tego trzeba jednak szukać zdecydowanie wcześniej, w okresie, gdy Lasom Państwowym przekazano w użytkowanie pozostawiony tu majątek. Wtedy był odpowiedni moment do porządkowania kwestii własnościowych. Inną sprawą jest, że polski wymiar sprawiedliwości podszedł zbyt łaskawie do tej sytuacji. Z drugiej strony nie było możliwości pozostawienia lokatorów poprzez zasiedzenie, ponieważ wymagany do tego okres nie został przekroczony. Mogę czuć dyskomfort tylko dlatego, że dotyczy to rodzin, które znaczną część życia spędziły w tym domu i związały się z tym miejscem.

- Teraz rodzina Moskalików musi przeprowadzić się do zawilgoconego mieszkania i wyłożyć niemałe środki na jego remont.

- Taki lokal ze swoich zasobów zaoferował jej wójt. Żałuję, że nie skorzystała ona z moich propozycji, a były to mieszkania będące w zasobach Agencji Nieruchomości Rolnych.

- Były one daleko od Nart, w Kętrzynie czy Iławie, albo w kiepskim stanie.

- To nieprawda. Przedstawiłem ponad 10 propozycji, z których połowa to mieszkania na terenie powiatu szczycieńskiego. Deklarowaliśmy też, że wybrany lokal zostanie wyremontowany przed oddaniem do użytku.

Rozmawiał Andrzej Olszewski