"NORKI PRZY LOTNISKU"

Redakcja

"Kurek Mazurski"

Z zainteresowaniem przeczytałem w "Kurku Mazurskim" z dnia 12.11.2003 r. artykuł o norkach kanadyjskich, których hodowlę na wielką skalę chce założyć przy lotnisku w Szymanach zagraniczny inwestor. Chcę opisać swoje obserwacje i wyrazić moje zdanie na temat tych "miłych" zwierzątek.

Często bywam w lasach. Lubię samotne wycieczki rowerowe, podczas których obserwować można życie lasu. Miałem okazję trzy razy spotkać czarne norki - niezmordowane rybaczki i łowczynie. Drobne ssaki i ryby w spotkaniu z nimi nie mają żadnych szans. Po prostu grozi im wymordowanie.

Odpływ wody z jeziora w Sawicy to mały wodospad. Przy wodospadzie zauważyłem norkę, która błyskawicznym ruchem wyłapywała, zagryzała i układała na kupkę złowione rybki. Obserwowałem ten połów dłuższy czas, zrobiłem zdjęcie, które gdy odnajdę dostarczę redakcji.

Drugi przypadek. Płynąłem kajakiem rzeką Krutynią. Przed sezonem cicho i spokojnie było nad rzeką. Z daleka dojrzałem czatującą nad rzeką norkę. Odłożyłem wiosło i płynąłem niesiony prądem rzeki, obserwując zwierzątko. Błyskawiczny skok do wody i rybka w pyszczku.

Trzeci raz widziałem norkę buszującą na starym dębie przy drodze do Witówka (w pobliżu Siódmaka). Dobierała się do gniazda ptaków, które bezskutecznie usiłowały ją przepłoszyć.

To tylko moje obserwacje. Spytajcie Państwo o zdanie leśników, Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody - norka kanadyjska to morderca.

W kilka lat oczyszczą one jeziora i rzeki z ryb, lasy z ptaków. W rezerwatach przyrody "dzięki" norkom kanadyjskim niektóre gatunki ptaków wodnych są na wyginięciu.

A więc mamy już nieproszonych gości na Mazurach, czy chcemy mieć ich więcej?

Nie "złowonne zapachy" są w tym przypadku najgroźniejsze lecz ucieczka z klatek tych niebezpiecznych zwierząt.

Prezes strefowej spółki zapewnia, że fermy będą należały do najnowocześniejszych, a inwestycja zostanie zrealizowana z zachowaniem wszystkich norm i reżimów. Piękne słowa, ale jak znam życie, żadne "najnowocześniejsze" urządzenia nie dają 100% gwarancji, że sytuacja nie wymknie się spod kontroli. Ludzka nieuwaga, awaria czy też wybryk "nieopierzonych ekologów" narobić mogą nieodwracalnych szkód w naturze. Kilkadziesiąt czy kilkaset tych "miłych" zwierzątek na wolności zniszczyć może rybostan jezior i ptactwo leśne w "zielonych płucach Polski" na Mazurach.

Przypomnieć tu wypada plagę królików w Australii, u nas wypuszczenie lisów w Janowie czy wreszcie, tu wytoczę najcięższe działo - Czarnobyl. Tam też zapewniano, że elektrownia atomowa ma kilka systemów zabezpieczających i co? Rezultaty znamy wszyscy.

Pani prezes spółki zapewnia, że fermy dadzą pracę dla 200 albo i więcej osobom, a chwilę wcześniej zapewniała, że inwestycja będzie należała do najnowocześniejszych w świecie, a więc automatyka, komputery itp. Pytam - co ci ludzie będą tam robić?

Inwestorom zależy tylko na tym, by im pozwolenie na budowę wydano, a kto to będzie potem kontrolować?

Mój znajomy z Kanady pobudował w pobliżu Ostrołęki nowoczesny kurnik na 50 tys. kurczaków. Obsługuje to 1 człowiek - on sam.

Uważam, że nasze władze powinny się dobrze zastanowić nim zdecydują się wydać pozwolenie na budowę, a przede wszystkim zasięgnąć opinii społeczeństwa na ten temat. Nie dajmy się nabrać!

Chciałbym, by moje wnuki oglądały ptaki i ryby nie tylko na obrazku.

Z poważaniem

Zbigniew Janczewski

2003.11.19