- Samorząd województwa chce nas wykiwać, ale my się nie damy. Tylko razem możemy stworzyć lotnisko. Bez naszego udziału nigdy ono nie powstanie – przepowiada Aleksander Rechter właściciel EBP, większościowego udziałowca spółki Porty Lotnicze Mazury.

Kiwanie z lotniskiem

ZNACZĄCE OPÓŹNIENIE

Główni udziałowcy spółki Port Lotniczy Mazury, zarządzającej lotniskiem w Szymanach, zwołali konferencję prasową, aby przedstawić swoje stanowisko wobec działań władz samorządowych województwa warmińsko-mazurskiego. Miesiąc temu powołały one do życia własną spółkę, która ma przejąć zadania dotychczasowej. Jako powód podają znaczące opóźnienia w przygotowaniu niezbędnej dokumentacji przez spółkę PL Mazury, co może grozić utratą zarezerwowanych na inwestycję 35 mln euro unijnych środków.

Zarząd Województwa wypowiedział też spółce umowę dzierżawy gruntu ze względu na niepłacenie czynszu oraz nieuruchomienie działalności lotniskowej. Spółka PL Mazury, jak uzasadniają przedstawiciele województwa, nie spełniła żadnego kryterium, by móc aplikować o unijne środki. Nie opracowała podstawowych dokumentów, a do tego jeszcze sytuacja finansowa kwalifikuje ją do upadłości. Jej władze domagają się też, aby samorząd województwa pokrywał szacowany na 20 mln zł roczny deficyt funkcjonowania lotniska.

CHCĄ NAS WYKIWAĆ

- Argumenty podawane przez Zarząd Województwa mijają się z prawdą – zapewniał podczas konferencji Aleksander Rechter, właściciel EBP, który ma w spółce PL Mazury 61% udziałów.

Zaprzeczał, aby spółka zażądała od samorządu pokrywania w całości strat wynikających z działalności lotniska. Z drugiej strony przyznawał, że bez dodatkowej kwoty 14-19 mln zł rocznie port nie będzie w stanie funkcjonować. Dziwił się też władzom województwa, że jako udziałowiec spółki domagają się od niej czynszu za dzierżawę lotniska. Wszystkie należności z tego tytuły zostały jednak już uregulowane.

Z kolei prezes spółki lotniczej Bolesław Piechucki zapewniał, że są już gotowe najważniejsze dokumenty potrzebne do uruchomienia lotniska - plan generalny i raport oddziaływania na środowisko. Spółka wobec działań władz wojewódzkich do tej pory jednak nie zapłaciła za nie i nie jest w ich posiadaniu.

- Na sporządzenie tych dokumentów przez renomowane firmy potrzebowaliśmy blisko dwóch lat – podkreślał Piechucki, sugerując, że przystępując teraz do ich opracowania władze województwa nie zdążą uruchomić lotniska w wymaganym czasie.

- Tylko działając wspólnie możemy do tego doprowadzić. W przeciwnym razie nie będzie lotniska. My nie damy się wyrzucić – zapowiadał Rechter i deklarował, że w każdej chwili gotów jest spotkać się z marszałkiem Protasem.

DZIAŁANIE MISYJNE

Właściciel EBP czuje się przez zarząd województwa oszukany.

- O tym, że mają zamiar powołać nową spółkę dowiedzieliśmy się z gazet – mówi. Przypomina, że cztery lat temu jego firma była zbawieniem dla województwa, ratując spółkę lotniczą przed upadkiem. Przejmując w niej większość udziałów spłaciła 4 milionowe zobowiązania i włożyła w lotnisko kolejne 3 miliony.

- Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść – komentuje Rechter sytuację, w której się znalazła się jego firma. Zapewnia, że jej kondycja finansowa jest bardzo dobra. - Posiadamy m.in. 46% udziałów w spółce giełdowej Biogaz Nord, wartej 20 mln euro.

Dlaczego zatem EBP weszła w interes, który od początku wydawał się deficytowy?

- Żeby wspierać dobro woje wództwa warmińsko-mazurskiego – odpowiada i dodaje, że traktuje to nie jako działalność czysto gospodarczą tylko … misję.

Z BAKRUTEM NIE CHCĄ DZIAŁAĆ

Wszystko wskazuje na to, że sprawy dotyczące dalszych losów lotniska w Szymanach przeniosą się teraz do sal sądowych. Spółka nie zamierza bowiem opuścić terenu, za który zapłaciła zaległy czynsz, a co było powodem wypowiedzenia jej umowy dzierżawy. Nic nie wskazuje też na to, aby Zarząd Województwa podjął z nią rozmowy. Podczas niedawnej wizyty w Szczytnie zastępca dyrektora Departamentu Infrastruktury i Geodezji Urzędu Marszałkowskiego Jan Śmietanko określił PL Mazury jako totalnego bankruta mającego 11 mln zł strat.

- Słowa pana Śmietanki analizują nasi prawnicy. Nie przejdziemy wobec nich obojętnie – zapowiada prezes Rechter.

Andrzej Olszewski