Sentymentalną podróż do lat dzieciństwa odbyli absolwenci SP w Rozogach. Nie zabrakło wspomnień, spotkań z nauczycielami i kolegami ze szkolnych ław oraz łez wzruszenia...

Spotkanie po latach

W sobotę 22 kwietnia w Szkole Podstawowej w Rozogach zebrali się absolwenci z roczników 1946-1999. Na to niezwykłe spotkanie złożyły się dwa powody. Pierwszy to mijająca w tym roku szkolnym rocznica 60-lecia placówki, drugi to chęć powrotu do wspomnień z lat dzieciństwa. Na zjazd przybyło około 150 absolwentów z Olsztyna, Ostrołęki, Szczytna i Warszawy oraz innych stron Polski. Zebrani z uwagą wysłuchali informacji dyrektora Zbigniewa Kudrzyckiego dotyczącej tworzenia i działalności szkoły w minionych latach. Dużym zainteresowaniem cieszyła się historia podstawówki przedstawiona przez jej uczniów. Ważne wydarzenia z życia szkolnej społeczności udokumentowane zdjęciami zakręciły łezkę w oku niejednemu absolwentowi. - Chcieliśmy stworzyć okazję do refleksji, wzruszeń, a przede wszystkim powrócić do szkolnych przyjaźni - mówi polonistka Teresa Sikorska.

Ciekawostką dla wielu zebranych była informacja, że w latach 1946/47 przy szkole działał internat dla uczniów spoza Rozogów. Do pierwszej klasy uczęszczali uczniowie w wieku od 7 do 18 lat. Ubierali się ubogo, a tornister stanowiła własnoręcznie zrobiona skrzynka.

- Wówczas warunki nie stanowiły dla uczniów problemu. Najważniejsza była chęć zdobycia wiedzy. Nie mieliśmy studiów, uczyliśmy tego, co dyrektor kazał. Na fizykę zbieraliśmy kamyki, szkiełka i inne rzeczy. O pomocach naukowych nie było mowy - wspomina lata 1946-1952 nauczyciel emeryt Stanisław Magdaleński z Koczka.

Najwięcej radości sprawiło uczestnikom zwiedzanie podstawówki. - To już całkiem inna szkoła. My uczyliśmy dzieci w starym budynku, gdzie były piece, kącik czystości z wodą w wiadrze i to też miało swój urok - mówi z sentymentem emerytowana nauczycielka z Rozogów. Niemalże wszystkie pomieszczenia klasowe zapełniły się ciekawskimi.

- A w tej klasie dostałem piórnikiem - przypomina swoim kolegom ponad pięćdziesięcioletni absolwent. Wszędzie było gwarno i wesoło, często wybuchały od wspomnień chóralne śmiechy. - "Wszystko co nasze Polsce oddamy" - śpiewała na parterze grupa uczestniczek zjazdu. - Tak zawsze zaczynała się lekcja w naszej klasie - oznajmiają dziś czterdziestoletnie panie. Dla wielu absolwentów były to najpiękniejsze lata, w których przeżyli mnóstwo wspaniałych chwil.

- Szkoda, że czas tak szybko mija. Włosy siwe i wzrok nie ten sam, i wszystko jest inne, tylko wspomnienia się nie zmieniły - mówią z nutką żalu dawne uczennice. Do niezapomnianych, dobrych chwil dołączą te ostatnie ze zjazdu absolwentów.

- Mam nadzieję, że kolejny zjazd absolwentów naszej szkoły odbędzie się szybciej niż za 60 lat - powiedział z humorem dyrektor Zbigniew Kudrzycki. To szczególne spotkanie wzbogaciła część artystyczna w wykonaniu uczniów.

Katarzyna Błońska

2006.05.03